Warto się przedstawić, ale nie do końca....
Witam serdecznie.
Chciałabym po części opowiedzieć swoją historię, ale z pewnych względów o których dowiecie się za chwilę, nie mogę się przedstawić i chciałabym ostrzec ludzi przed wpływem manipulacji, wpływu sekt na ludzkie życie.
Wychowałam się w rodzinie Świadków Jehowy. W dorosłym życiu, a pandemia temu sprzyjała strasznie przestraszyłam się, że za chwilę będzie „armagedon”, czyli według nauk Świadków Jehowy nadejdzie koniec świata i przeżyją tylko ludzie żyjący w tej religii. Ale jak to? Moja babcia, wszyscy znajomi z pracy i reszta rodziny zginie, bo nie służy Jehowie? Tak! A czy ja też zginę? Czy robię na pewno wszystko żeby przeżyć? Życie w strachu doprowadzało mnie do furii, więc musiałam być pewna tego wszystkiego na 100%. Pewnego popołudnia zaczęłam szukać informacji w internecie na „zakazanych stronach” (według Świadków Jehowy wszystkich informacji trzeba szukać na ich stronie internetowej i pod żadnym pozorem nie można wchodzić na żadne inne strony, wręcz odwracać wzrok od treści dla nich niewygodnych, ponieważ grozi to usunięciem ze społeczności i stanie się „odstępcą”, a to równa się z najcięższym grzechem), postanowiłam zaryzykować chociaż miałam bardzo mieszane uczucia, a to czego się dowiedziałam zaburzyło cały mój dotychczasowy światopogląd. Nie spałam, nie jadłam, tylko czytałam, przecież to nie może być prawda, że wszystko w co tak bardzo mocno wierzyłam całe życie okazuje się fikcją, przecież poświęcałam wszystko. Każdą decyzję życiową trzeba podporządkować pod religię, nie poszłam na studia, bo trzeba poświęcić czas Bogu i w zborze źle na to patrzono, Ciocia zmarła, ponieważ nie przyjęła transfuzji krwi, a mogła nadal żyć, nie pracowałam w wymarzonej pracy, ponieważ kolidowałoby to z zebraniami, a nie można opuszczać pokarmu duchowego, nawet wybór ubioru musiał podobać się "Jehowie". Byłam strasznie załamana, gdyby nie bliska mi osoba zapewne nie byłoby mnie już na świecie.
Teraz już po części mnie tam nie ma, nie mogę doprowadzić do wykluczenia ze społeczności, ponieważ moja najbliższa rodzina i przyjaciele będą musieli ze mną zerwać kontakt. Ale jak to? Wejście oczywiście jest, ale wyjścia już tak na prawdę nigdy w 100% nie ma, ponieważ przez wykluczenie ludzie żyjący w społeczności muszą kompletnie zerwać z Tobą kontakt. Najbliższa rodzina na ulicy będzie udawać, że Cię nie widzi, przyjaciele mijając nie odpowiedzą „cześć”, wszystko tylko po to, żeby podobać się i spełnić „wolę Jehowy”. Posty te działają na mnie terapeutycznie i chciałabym, żeby jak najwięcej ludzi miało świadomość, a w następnym poście opowiem więcej jak doszłam do tego, że Świadkowie Jehowy wcale nie są jedyną i prawdziwą religią na świecie o jakiej mówią.